Sortownik
Przed
wyjściem do roboty pakuję do torby
cztery
kanapki, kawę instant i butelkę wody.
Na
stałe mam w niej zeszyt z rejonami
oraz
identyfikator–smyczkę o kilkumilionowym numerze,
na
wypadek kontroli z większego oddziału.
Na
miejscu wyjmuję wory z frachtu,
rozsypuję
z nich listy, układam w rzędy na moje miasto
i
te spoza niego by razem z panią Gosią
sortować
je na dwadzieścia pięć rejonów,
pamiętając
spis tysiąca ulic a czasem ich zmian -
zwłaszcza
z rejonu męża p. Gosi - Romana...
Odbieram
raport od frachtowego a kiedy indziej
składam
swój wpisując do komputera.
Buduję
też wieżowce z paczek, sortuję polecone
według
instytucji i ulic a kody spoza mojego miasta
wczytuję
skanerem do systemu, tworząc zestawy dla listonoszy.
Na
deser układam awiza i wymiatam swoje kąty.
Zwykle
pracuję kilka godzin lecz jak nakład spory – to do późnej nocy.
W
przedpołudnia czy w święta, komórka czuwa w kieszeni.
Nie
rzucę jej mimo trzycyfrowego wynagrodzenia,
bo
mam do niej dwie przecznice!
Lecz
gdy przyjdzie czas pożegnania - chętnie odejdę
a
w domu namaluję ogromny obraz
jak
to wszystko trawią płomienie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz