W poniedziałek na dwunastą mam
rozmowę
a za dwadzieścia pierwsza wizytę w
Urzędzie.
Ubiorę się lekko, pojadę kolejką do
Riviery -
kwadrans rozmowy z pracodawcą
bieg na pociąg do Gdyni Głównej
spacer tunelem dworca
przejście przecznicy z dwoma światłami
do ulicy o krzywych schodach
na której jest Urząd Pracy.
Naturalnie dotrę tam o pierwszej,
wezmę numer z maszyny, poczekam i
rzucę urzędniczce
skierowanie z „brakiem kwalifikacji
do pracy w kuchni”.
Innej dam wniosek o dotację na
założenie firmy
a najpóźniej w piątek (ostatni
dzień) złożę z biznes planem.