Tydzień temu
skończył mi się dezodorant, więc postanowiłem kupić nowy, co
nie było takie proste, bo codzienne nie pamiętałem o jego kupnie.
Z prostej przyczyny - nie miałem w zwyczaju kupować sobie
dezodorantów. Wcześnie rano przed wyjściem do roboty, dopisałem
go do listy zakupów na paragonie, który włożyłem z powrotem do
portfela. Gdy wróciłem z porannej roboty, kupiłem go zadowolony z
ceny ośmiu złotych. Przed popołudniowym wyjściem do roboty, kiedy
się nim psiknąłem zamiast zapachu poczułem pianę pod koszulą.
Okazało się, że zaślepiony pośpiechem zamiast dezodorantu,
kupiłem piankę do golenia! Na jej zakrętce widniał jasny pasek z
grafiką, ilustrującą rozpylanie kosmetyku na nos, która już
wcześniej mnie zastanowiła lecz nie na tyle, by wziąć na serio
napis pod marką kosmetyku, shower foam - pianka natryskowa.
Pobiegłem do łazienki, ostrożnie zdjąłem koszulę, by całej nie
zapaćkać, wymyłem całe ramię a pianę z koszuli wtarłem
solidnie w pachę, tworząc tam dużą, ciemną plamę. Dobrze że w
deseniu były czarne napisy, które się z nią zlewały. Poza tym
nie zmieniłbym czystej koszuli, której wcale nie musiałem prać,
co jeszcze wzbudziłoby naturalne zainteresowanie mamy, na które nie
odpowiedziałbym wymiocinami czy wylaną zupą... Kiedy wróciłem do
pokoju, by przygotować się do wyjścia, weszła z siostrą do domu.
Po paru minutach jak była w kuchni wyszedłem, zostawiając za sobą
quasi-dezoderantowy zapach, także w kuchennym koszu, do którego
wrzuciłem dwie kulki papieru toaletowego, użytego do wyjęcia piany
spod pachy. Ciekawe czemu później się nie pytała o ten zmięty
papier na wierzchu kosza. Po zaaplikowaniu sobie pianki pod pachę,
przypomniała mi się wzmianka mamy o dziadku, jak pewnego razu chcąc
umyć włosy, pomylił szampon z odżywką.
Przez to
zamieszanie wyszedłem później niż zwykle, zastanawiając się jak
inni zareagują na ten zapach. Uznałem, że po co się tym
przejmować, skoro nie jest to zapach potu, który zdarzał mi się
jak zapominałem psiknąć się dezodorantem, po przysiadach na
płaskostopie. Może się oglądali, zdziwieni tą wonią. No i
bardzo dobrze, bo pachniałem miłym zapachem, wynalezionym wyłącznie
przeze mnie.